wtorek, 5 sierpnia 2014

Nie wiecie, że w ludzi, robotami się nie rzuca ?

Dzisiejszy dzień jest dość pochmurny. Chyba kropi. Oczywiście uwielbiam taką pogodę, ale że moi głupi rodzice kazali mi się wynosić z domu to nawet pogoda nie poprawi mi humoru. Jak mogli mnie wywalić z domu? Swoją jedyną córkę? Rozumiem że są źli na mnie, ale tego bym się nie spodziewała. Czy to moja wina, że wysadziłam klasę do chemii i prawie dom? No może troszeczkę, ale nie powinni mnie wywalać. Eh, dupki. I gdzie mam się zalęgnąć? Dobre pytanie.
- Jack Spicer! Szykuj się na poniżającą porażkę!- Kto tak krzyczy?
- Ah tak? Jackboty na nich!- Następny koleś, który wali ryjem. Musze zobaczyć co się tam dzieje. Tylko po cichutku by mnie nie zobaczyli. Szybko podeszłam do krzaków i prawie bym dostała robotem prosto w łep. Tolerancji nie mają. Jeszcze raz uchyliłam głowę i zobaczyłam 5 osób. Japonkę, żółtogłowego, kowboja, Brazylijczyka i chłopaka z makijażem, który lata... na helikopterze O_o Chyba jakiś maniak z niego. No dobra czas wyjść i dokopać im za to, że prawie odrąbali mi łep.
- Przepraszam bardzo, ale czy nie wiecie, że w ludzi, robotami się nie rzuca?- Wzięłam ręce na biodra i spojrzałam w nich mrożąc ich wzrokiem.
- Przepraszamy- Wykrzyczała cytrynka.
- Zobaczcie ona ma Wu na ręce!- Odparła japonka pokazując palcem na moją ręke. Co oni chcą od mojej branzoletki? Zwyczajna jak wszystkie. Poczułam jak ktoś łapie mnie z bluzke. To jest ten klaun czerwonowłosy.
- To Shen Gong Wu jest moje i ta piękna dziewczyna też- Ale ma głupi uśmiech i zaraz, ja jego? Chyba go porąbało!
- Zostaw mnie ty robalu!- Podniosłam ręce do góry i... zdmuchnęłam go?O_o Szybko upadłam na ziemie. Moja biedna kość ogonowa.
- O rany, to smok czterech żywiołów!- Wykrzyczał jakaś jaszczurka i przykleiła mi się do twarzy. A myślałam że gady mają lepką skórę, a tu nowość.
- Jesteś tego pewien kowboju?- Spytał blondyn poprawiając kapelusz. Halo! Ja tu nadal siedze i wszystko słysze.
- Oczywiście. Nie widziałeś jak Jacka wystrzeliła?
- Yyy... Okey, ja nic nie rozumiem- Odparłam wreszcie. Jaszczurka odkleiła się od mojej twarzy, a brazylijczyk pomógł mi wstać.
- Jestem Omi, to Kimiko, Raimundo i Clay oraz Dojo.- Przedstawił wszystkich cytrynka.
- A ja Azulea- Powiedziałam otrzepując się z kurzu.
- Może byś chciała dołączyć do nas jako adept w klasztorze xiaolin? Byś się nauczyła kontrolować twoją moc.- Odparł Rai. I teraz burza mózgów. Zostać tutaj gdzie moi rodzice wywalili mnie jak psa, czy iść tam gdzie mnie chcą? Mam dylemat.
- Chętnie z wami polecę- Wszyscy byli zadowoleni. Dojo powiększył się i czwórka mnichów usiadła na nim, a jak nadal nie wiem o co chodzi. To, to jest smok?!O_o I mam na nim usiąść?
- Nie bój się, wskakuj- Powiedział Rai podając mi rękę. Widzę w jego oczach blask satysfakcji i podniecenie. Nie myśląc długo wzięłam jego rękę i usiadłam na Dojo i lecimy do Tybetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz