poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Mogłam wziąć okulary przeciwsłoneczne.

Lecimy tak trzy godziny i chyba zaraz zwariuje! Widoków nie ma bo lecimy w chmurach, bomba. Niech ktoś zakończy tą nudę bo ja się zaraz potne, no.A może zeskoczę z Doja i będę mieć ubaw? Nie, nie chce być naleśnikiem.
- Zobaczcie, wiedze wieże Eiffla!- Wykrzyczał Omi. Wydawało mi się, że jest większa. Zaraz, zaraz coś widzę. To Shen coś tam!
- Widzę waszą zabaweczkę!- Krzyknęłam i szybko zeskoczyłam z Doja. A jednak nie zostanę naleśnikiem^^. Azulea nie patrz w dół, nie patrz w dół i weź tą rzecz. Kurna, co to za światło? Oślepłam! Mogłam wziąć okulary przeciwsłoneczne.
- Chase Young!- Isłyszałam jak Omi wykrzykuje. Jaki Chase? Czy to on trzyma też tą rzecz? Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam uśmiechniętego łobuzersko chłopaka. Ma piękne, długie, gęste, czarne włosy i piękne złote oczy. Jaki on boski. Co ja wygaduje do cholery? No... To co jest prawą. Czuje od niego tajemniczość, a jego złote oczy mówią same za siebie.
- Wyzywam cię na pojedynek mistrzów Azuleo.- Powiedział to tak miło, a moje imię tak słodko. Azulea opanuj się!
- Skąd znasz moje imię?- Niewiarygodne, że zna moje imię. Ale jak? Coraz bardziej mi się podoba.
- Twoje oczy mi powiedziały.- Jakie to słodkie. Kurcze, moje serce bije szybciej, niedobrze.
- Przyjmuje wyzwanie. Na jakich warunkach?
- Kto pierwszy dobiegnie do tego maleństwa, wygra.
- Okey, ale bez tych zabaweczek.
- Podoba mi się twoja bojowość- Znowu mi gorąco, cholera. Zaraz, zaraz czy on ze mną flirtuje? Nie znam się na takich rzeczach.
- Pojedynek mistrzów! Gong Gi Tan Pai- Krzykneliśmy razem i otoczenie się zmieniło. Ale magicznie. Przede mną wytworzyła się trasa, a na mecie jest ta zabaweczka. Chyba nie będzie tak trudna. Szybko ruszyłam przed siebie. Kurcze Chase jest bardzo szybki. Musze go jakoś zatrzymać, ale jak? Wiem! Wzięłam do góry ręce i przed nim pojawiła się ściana ziemi. Ale farciarz, ominął to. Szybko biegłam dalej i coś mnie złapało za nogę. Co to jest do cholery? ZOMBIE! Odwalcie się ode mnie wy trupy! No nie, Chase doszedł do mety. Po paru chwilach wszystko wróciło do normy, Ja oczywiście siedzę na dupie i to na ziemi. Ale boli. Zobaczyła przed sobą rękę, wzięłam do góry oczy i właścicielem tej ręki jest Chase^^. Jaki on kochany. Wziełam jego ręke i wstałam na równe nogi. Uśmiecha się tak ciepło, że asz mi gorąco. Ooł, idzie cytrynka i to zła.
- Azulea, jak mogłaś przegrać tak łatwy pojedynek!- Co mnie się czepiasz? Jestem nowicjuszką i mam prawo przegrać. Ale mnie wkurzył. Próbuje nie wybuchnąć.
- Przepraszam.- Udaję smutną, ale w ciele gotuje się ze złości.
- Przeprosiny nic nie dadzą. Lepiej nie bierz udziału w poszukiwania Shen Gong Wu.- To akurat zabolało i to bardzo. Uważacie, że jestem beznadziejna?! To wam pokarze!
- Nie przejmuj się nimi. Dla mnie jesteś dobrą wojowniczką.- Zobaczyłam jak Chase się tak ciepło uśmiecha, że znowu mi gorąco. Cholera, nienawidzę takich uczuć.
- Serio?
- Pewnie. Drzemie w tobie poteżna moc. Czuje ją. Nie myślałaś o odejściu od nich?
- Nie. Do teraz! Traktują mnie jak osła!
- A taka nie powinno być. Jesteś silna w duchu i to widać. Podsłuchaj ich rozmowy i przekonaj się co o tobie myślą.
- Tak zrobie, ale czemu mi pomagasz?
- Bo potrzebujesz kogoś kto cię docenia.
- Dziękuje ci.- Przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. On jest bardzo miły dla mnie. Wezmę jego słowa do serca i pobawię się w szpiega. Szybko pobiegłam do Doja i ruszyliśmy. Chase dodaje mi otuchy i dziwnie się przy nim czuje, jakby zauroczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz