niedziela, 31 sierpnia 2014

Zazdrość.

Siedzie sobie na tronie Chase'a i czytam książkę o wampirach. Kto by pomyślał, że Chase czyta książki. Osoba powyżej medytuje sobie w tym samym miejscu gdzie ja jestem.
- Chase mój drogi tutaj jesteś, wszędzie cię szukałam.- Ale ona się do niego liże, ja nie mogę, jak ona mnie tym denerwuje. Widać, że nie tylko mnie denerwuje.
- Czego chcesz?!- Jest wściekły. Gdy Chase medytuje lepiej mu nie przeszkadzać.
- Przyszłam spędzić z tobą czas. A ona co tutaj robi?! I czemu siedzi na twoim tronie?!- Co Wuya, zazdrosna, że ja mogę tu siedzieć, a ty nie? O, jak mi przykro.
- Czytam nie widzisz? A właśnie, Chase masz drugą część tej książki?- Naprawdę mnie wciągnęła.
- Tak. Jest u mnie w pokoju.- No ta idę zbadać twój pokój Chase. Zobaczymy co tam masz jeszcze.
- To lecę po drugą książkę.- Wstałam i skierowałam się do pokoju.
- I co, tak po prostu pozwalasz jej iść do swojego pokoju?
- Masz racje, pójdę z nią. Tam bynajmniej ciebie nie ma.
- Chase, nie oto mi chodziło!
Idę sobie powolutku do pokoju złotookiego, gdy nagle zauważam kątem oka, że właśnie idzie za mną. Co jest? Boi się, że nie dotrę, czy co?
- Idziesz ze mną?- Może coś się stało, albo myśli, że coś mu zbije.
- Tak. Nie chcę być sam na sam z Wuyą.- I wszystko jasne.^^ Dotarliśmy do jego pokoju i podał mi książkę.
- Dzięki. To idę poczytać.- Już miałam ruszyć, gdy Chase złapał mnie za ramię. Jego dłoń jest taka ciepła, że aż czyje ją na całym ciele, a serce bije jak szalone.
- Za 15 minut trening, pamiętaj.- Jego oddech czyje na szyi. Taki łagodny i ciepły.
- Jasne.- Spojrzałam mu prosto w oczy i dałam całusa w puliczek. Jak najszybciej wyparowałam stamtąd i wpadłam do sali tronowej. Na bank był zdziwiony. Usiadłam na tronie opierając się o jedną poręcz, a na drugiej trzymam nogi. Już otworzyłam książkę gdy zobaczyłam Wuye. Co ona chce? Nie da spokojnie poczytać głupiej książki.
- Mówiłam ci żebyś się do niego nie zbliżała!- Myślisz, że Chase to twoja własność? Mylisz się, to też człowiek.
- Nie wiem o co ci chodzi? Ja nic nie robie.
- Nie kłam, widzę jak owijasz go sobie wokół palca!
- Nic takiego nie robię! Odwal się!- Zaczynam tracić cierpliwość.
- Odwale się kiedy będę chciała!
- Wuya!- Chase, jesteś moim bohaterem.
- O, Chase, witaj. Ja... ja właśnie pytałam się naszej Azulei, czy ciekawa książka.- Lizus.
- Idź stąd. Mamy właśnie trening.- Słucham? Nie minęło nawet 15 minut, może 5. Nie dadzą człowiekowi książki poczytać. T^T
- Oczywiście, mój drogi.- Jeszcze na mnie prychnęła i wyszła. Zaczyna mnie tym wkurzać.
- Co od ciebie chciała?- Mam mu powiedzieć co mi mówiła? Może powinnam? Nie, bo jeszcze bardziej mi się oberwie od niej.
- Była zła, że mogę tutaj siedzieć, i tyle.- Po części mówię prawdę. Było to po niej widać.
- Jeżeli będzie ci przeszkadzać, powiedz mi. Zajmę się tym.- Jaki on kochany. Chce mnie chronić przed tym babskiem.
- Okey.- Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Dobrze, czas na trening. Dziś będziemy uczyć się podstaw do żywiołu ziemi.- Wstałam i stanęłam koło niego. Pokazał mi najłatwiejsze ruchy i kazał mi je powtarzać. Stanęłam jak mi kazał i zaczęłam ćwiczyć. Chase usiadł na tronie i bacznie mnie obserwuje. Przez 30 minut robię te same ruchy i idą mi coraz lepiej. Bynajmniej idzie mi lepiej niż z żywiołem wody.^^
- Bardzo dobrze Azuleo. Codziennie stajesz się bardziej silniejsza.
- Dziękuje Chase.- Chyba się zaczerwieniłam. Patrzy się na mnie tym swoim wzrokiem i ma ten ciepły uśmiech. On wie co na mnie działa.
- Możesz mieć przerwę.- Wstał i powoli zaczyna do mnie iść. Co on kombinuje? Stanął koło mnie i wziął moją rękę. Chyba jestem cała czerwona. Podniósł  drugą i położył mi na trzymanej przez niego ręce książkę.
- Super, mogę dalej czytać.- Szybko podeszła do tronu i usiadłam się wygodnie, opierając się o poręcz. Chase podszedł do mnie i ukucnął. Co on chce zrobić? Jego oczy są bardzo tajemnicze jak cały on. Nic nie można odczytać. Umie maskować emocje.
- Widzę, że wciągnęła cię ta książka.
- I to jak. Nie wiedziałam, że może być taka ciekawa.- Włożyłam nos w książkę i zaczęłam czytać. Po pewnej chwili poczułam jak ktoś łaskocze mnie po nodze. Kurde, nie wiedziałam, że mam tutaj łaskotki. Chase powolutku, opuszkami palców przejeżdża po mojej nodze. To nawet jest miłe uczucie. Złapałam rękę Chase'a i spojrzeliśmy na siebie. Jego oczy nadal nic nie mówią, a przez jego łobuzerski uśmieszek jest mi gorąco. Drugą ręką zdjął mi kosmyk włosów z twarzy. Pewnie jestem cała czerwona jak burak.
- Chase, byś mógł przyjść na chwile?- No tak, Wuya umie popsuć atmosferę.
- Czego chcesz Wuya?!- Wstał i poszedł do pomieszczenie gdzie jest Wuya. No dobrze, mogę dalej czytać książkę. Zaraz, zaraz... Wuya jest sam na sam z chase'em. A co jeśli... Matko, nie wiadomo co jej siedzi teraz w głowie! Książka poczeka, muszę tam iść! Szybko wstała i pobiegłam do pomieszczenie gdzie są Chase i Wuya.
- Chase, może spędzisz trochę czasu ze mną?- Moje oczy! Ona kręci biodrami i trzepocze rzęsami. Będę mieć koszmary. Chase próbuje się odsuwać, ale za nim jest ściana. Musze coś wymyślić, ale co?
- To, po to mnie zawołałaś?!- Widać, że jest wkurzony i próbuje uciec Wuyi, ale niestety za nim jest ściana. Będzie w pułapce. Co mam zrobić, co mam zrobić? Już wiem! Szybko pobiegłam do kuchni i zrobiłam z wody ostry sopel lodu. Ile sił w nogach dobiegłam gdzie są Wuya i Chase. Czarnowłosy próbuje odczepić od siebie wiedźmę , ale nie udaje mu się.. No dobra, Chase masz u mnie dług.
- Aaaa!- Jak boli! Krew leje się strumienie. Azulea tylko mi nie zemdlij kobieto. Rany widzę podwójnie, nie dobrze. Chyba to był głupi pomysł.
- Azulea!
- Jak zawsze musi wszystko zepsuć!- Słuchać, że jest zła. Widzę rozmazaną postać biegnąca w moim kierunku, ale ja... witam ciemność.
***
W ostatniej chwili złapałem Azulee, która by walnęła głową o podłogę. Jej ręka mocno krwawi. Co ty chciałaś zrobić dziewczyno?
- Wuya przynieś jakiś bandaż! 
- Ale...
- Żadne ''ale'', idź i nie marudź!- Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju. Rana nadal krwawi, a ta wiedźma nie przyłazi. Gdzie jest do cholery?!
- Co tak długo?!- Jestem tak wkurzony na nią, za to co próbowała przed chwilą zrobić. A co jeżeli Azulea to sobie zrobiła bo nas widziała. Jeżeli tak to własnoręcznie utopie tą wiedźmę! 
- Musiałam to znaleźć.- Wyrwałem  jej z ręki bandaż i owinąłem go wokół rany. Spojrzałem na nią. Gdy śpi jest bardzo słodka. Nie wiedziałem, że jeszcze kiedyś będę coś czuł do dziewczyny. To co się wydarzyło 1500 lat temu, było dla mnie wielką torturą. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś zaufam dziewczynie. Azulea jest inna i nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś jej się stało.
- Chase, jak z nią wszystko w porządku to możemy dokończyć co zaczęliśmy.- Teraz wyrwała mnie z równowagi. Wstałem i podszedłem do niej. To wszystko przez nią. Na pewno Azulea nas zauważyła i sobie to zrobiła. Ja nawet nie mogłem uciec, byłem w pułapce.
- Wynoś się stąd! Nie chce cię widzieć!- Straciłem cierpliwość do tej wiedźmy. Wuya ze złą miną wyszła z pokoju Azulei. Usiadłem koło jej łóżka i złapałem za rękę. Poczekam aż się obudzi. Musze jej tą niezręczną sytuacje wyjaśnić.
   

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Pierwszy trening z Chase'em.

Tą notkę dedykuje Layali N. bo jako pierwsza skomentowała mojego bloga. Życzę miłego czytania :)  
Chase tylko pstryknął palcami i znaleźliśmy się w jego pałacu. Dosłownie. Jego dom wygląda pięknie.
- Rany, to najpiękniejsze miejsce które widziałam, a widziałam wiele.- Poczułam ciepłe ręce na moich ramionach. To Chase z ciepłym uśmiechem. On wie co na mnie działa. Ma taki wzrok, że aż mi ciepło w środku.
- Chodź, oprowadzę cię.- Wszystko jest takie piękne, tyle wodospadów^^. Niewiarygodne, że tutaj mieszka wielki i potężny księże ciemności. Po 15 minutach przechadzki znam wszystkie zakamarki pałacu. Musze przyznać, dom ma wielki.
- A to będzie twój pokój Azuleo.- Otworzył drzwi i ujrzałam piękny widok. Wielkie wyro, lustra, własna łazienka i wiele innych rzeczy. Jestem w niebie.^^
- Chase, mieszkasz tu sam? Oczywiście oprócz  twoich kotów?
- Jeszcze mieszka tu taka wiedźma, która jest moim wykrywaczem Shen Gong Wu.
- Myślałam, że nie interesują cie te zabaweczki.
- Bo nie, ale czasem trzeba wiedzieć co się ujawnia.
- Aha, czyli jak dobrze rozumiem, gdyby ona nie była twoim wykrywaczem Wu to jej tu by nie było?- Musze wiedzieć czy ją lubi, czy nie. Po prostu muszę wiedzieć.
- Nawet stopy by nie postawiła- Jej, nie lubi jej.^^ To już coś. Oj, ktoś na horyzoncie. To chyba ta wiedźma. Rany nawet ładna, nie dobrze.
- Chase! Kochany gdzie byłeś, martwiłam się.- Jaki lizus z niej.
- Nie twój interes Wuya!- Widać, że jej nie lubi, ale ona za dużo sobie pozwala. Nie wie co to przestrzeń osobista?
- A co to za dziewucha?!- Widzę, że już się nie lubimy.
- To Azulea, moja uczennica. Masz być miła dla niej, zrozumiano?!- Chase odwrócił się do niej i spojrzał na nią morderczym wzrokiem, a Wuya zrobiła swoją słodką minkę.
- Oczywiście, Chase.- Wzięła swoją śmierdzącą rękę na jego puliczek i zrobiła słodkie oczka Ja tu zaraz podłogę ze złości spale. Chase szybko odsunął rękę Wuyi i odwrócił się do mnie. Widać, że nie daje się jej urokowi, to dobrze.
- Za godzinę zaczniemy trening, dobrze?- Uśmiechnął się tym swoim ciepłym uśmiechem i znowu mi gorąco.
- Dobrze.- Chase poszedł w kierunku sali tronowej, a ta ździra Wuya nadal tu stoi i gapi się na mnie. Widzę, że będzie kłótnia.
- Posłuchaj moja droga, Chase jest mój i nie próbuj się do niego zbliżać.- Oznajmiła mi i poszła w innym kierunku. Uważasz, że Chase jest twój? To zaraz zobaczymy kogo będzie. Szybko pobiegłam do sali tronowej. Chase medytuje. Może nie będę mu przeszkadzać? E tam, usiądę koło niego.
- Coś się stało Azuleo?- Ma zamknięte oczy, a wie, że to ja. Dobry jest.^^
- Em... Nie, nic się nie stało tylko... mogę poćwiczyć z tobą żywioł wody?
- Ale trening jest za 30 minut.
- Im szybciej tym lepiej.- Chase odrazu otworzył oczy. Ciekawi mnie jedno, czy on ma takie oczy od urodzenia.
- Podobasz mi się. Dobrze, chodźmy.- Poszliśmy do jednego z wodospadów. U niego to mogę uczyć się panowania nad wodą.
- Dobrze, skup się na wodzie i spróbuj ją podnieść.
- Okey.- Podniosłam rękę do góry i nic się nie stało. Spróbowałam jeszcze raz i nadal nic. Po,,, 10 minutach wkurzyłam się.
- Ah! Nie mogę!- Chase podszedł do mnie od tyłu i złapał moje ręce. Czuje jego oddech na mojej szyi. To takie miłe uczucie. Zrobił ten sam ruch moimi rękoma i udało się.O_o Ale jak?
- Popróbuj jeszcze trochę, dobrze.- Te słowa wyszeptał mi do ucha. Mam takie dziwne uczucie w brzuchu.
- Dobrze.- Przez następną godzinę ćwiczyłam ten układ i jest coraz lepiej.
- Doskonale, widzę, że ci wychodzi. To teraz czas na trening sztuk walki. Umiesz coś?- Pyta jakby nie wiedział. No tak, on nie wie, głupia ja xD.
- Pewnie. Jeszcze jak mieszkałam w Ameryce uczyłam się sztuk walki.- Teraz ciesze się, że tata zapisał mnie na te karate, mogę teraz pochwalić się Chase'owi.^^
- Dobrze, to pokaż co umiesz.- Przez dwie godziny walczyliśmy ze sobą. Dobrze walczy. Moje ciosy parował, ale gdy ja miałam jego ciosy parować to już było gorzej.
- Dobrze walczysz, ale blokowanie ciosów jeszcze będziemy musieli poćwiczyć.- Odparł ze złośliwym uśmieszkiem. Ile on ma tych uśmiechów? Eh... I tak we wszystkich wygląda pięknie.^^
- Jesteś zbyt szybki.
- Wszyscy tak mówią, a teraz spróbuj mnie znaleźć.- Co? Jak znaleźć? Chase w pewnej chwili znikł w cieniu. Teraz rozumiem. Dobra, gdzie jesteś kochany? Gapiłam się po wszystkich stronach i... dostałam w biodro. To boli. T^T
- Nad tym też będziemy pracować.
- To fajnie.- Czarnowłosy pomógł mi wstać i poszliśmy do jadalni. Pora na jedzonko! Dobra co sobie zrobić na kolacje? Tosty! Po pięciu minutach miałam gotowe. Usiadłam sobie koło Chase'a i biorę się za jedzonko.
- Widzę, że głodna jesteś.
- Wiesz, ja od rana nic nie jadłam.- Przez 10 minut rozmawialiśmy sobie. Kto by pomyślał, że mamy tyle wspólnego. Niestety tą miłą atmosferę zaraz ktoś zepsuje. Perfumy Wuyi tak pachną, że można ją wyczuć nawet w Niemczech. Że się nimi nie dusi.
- Chase, kochanie.- O wilku mowa... Kochanie!? Chyba długo nie miała laczka w przełyku.
- Ile razy mam ci mówić, byś mnie tak nie nazywała!
- Chase, wyczuwa, nowe Shen Gong Wu, musimy lecieć.- Widać, że jej też zależy na tuch zabaweczkach.
- Nigdzie nie lecimy, nie interesują mnie Shen Gong Wu, a teraz daj mi spokój, idę pomedytować.- Szybko wstał odtrącając Wuye z jego ramion i poszedł do sali tronowej. Ja chyba też pójdę, nie chce siedzieć tu z nią. Szybko pobiegłam do swojego pokoju, przebrałam się i wskoczyłam na łóżko patrząc sobie przez okno. Zastanawia mnie jedno: Czy rodzice się o mnie martwią i czy smoki kapnęły się, że mnie nie ma. Hm... Zobaczy się.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Tylko ty mnie doceniasz Chase.

Siedzę sobie na Dojo i wsłuchuje się w powietrze by usłyszeć rozmowy mnichów, ale to dość trudne. Musze wiedzieć czy Chase ma racje. Wydaje mi się, że chce mi pomóc. O, coś słyszę! Nareszcie^^!
- To nie jej wina, że przegrała. Chase jest już w tym dobry, a ona jest dopiero nowa. Każdemu się zdarza przegrać.- Bynajmniej Rai stoi po mojej stronie.
- Ale Rai ona dała mu wygrać!- Co?! Omi, teraz przegiąłeś.
- Omi ma racje. Azulea powinna nie latać z nami po Shen Gong Wu!- I ty Kimiko przeciwko mnie?
- Jak możecie tak mówić? Gdybym to ja przegrał, byście też tak mnie osądzali?
- Koniec kropla kowboju. Tak będzie najlepiej.- Clay nie wpieniaj mnie.
- No... Może macie racje.- Co?! O_o Rai, nie! Dość tego! Chase ma racje, oni mnie nie chcą i nie doceniają mnie, ale to jeszcze nie koniec szpiegowania. Musze się dowiedzieć więcej. Po godzinie wylądowaliśmy i szybko pobiegłam do pokoju. Nadal nie rozumiem czemu to robią. Najpierw moi rodzice mnie wywalają na zbity pysk, a teraz oni mnie oskarżają o to, że mu dałam wygrać. Chce mi się płakać, ale nie, nie mogę teraz rozczulać, muszę iść ich podsłuchać, tylko gdzie oni są? Dobre pytanie. O, Dojo. Spytam go.
- Dojo, wiesz gdzie jest reszta?
- U Mistrza Funga.- I wszystko jasne. Teraz gadają z nim o mnie pewnie. Super. Ciekawe czego  się jeszcze dowiem.
- Mistrzu, Azulea dała wygrać Chase'owi, nie możemy jej ufać! - Omi ma chyba zły dzień. Ja dać wygrać Chase'owi? No, ale to może tak wyglądało, bo nic nie robiłam. Ale co ja mogłam zrobić? Nie umiem kontrolować żywiołów, bo mnie jeszcze nie nauczyli.
- Młodzi mnisi, musicie być cierpliwi. Azulea jest nowa i dopiero się uczy. Dajcie jej czas.- Fung, jak zwykle mądre słowa.
- Ale mistrzu, przez nią możemy stracić dużo Shen Gong Wu!- A Kimiko tylko te zabaweczki w głowie.
- Azulea jest smokiem żywiołów, ona dłużej będzie się uczyć. Dajcie jej czas.- Nie wysilaj się Fung.
- Już lepiej było gdy była nas czwórka.- Cytrynka właśnie złamał mi serce, to tak boli T^T. Chase miał racje, oni mnie nie chcą. Tylko on mnie wtedy docenił i  do niego mam ochotę odejść, tylko nie wiem jak. Ah, przejdę się. Wyszłam z klasztoru i usiadłam na ziemi w lesie. Nie wiem jak mam odnaleźć Chase'a. Chce go zobaczyć, przy nim czuje się inaczej i bezpiecznie.
- Widzę, że dowiedziałaś się wszystkiego.- Znam ten głos, to Chase^^. On jest jak ninja, pojawia się znikąd.
- Miałeś racje. Oni mnie nie chcą.- Tylko nie płacz, nie przy nim.
- Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie dołączyć. Do Heylinu. ''Do Heylinu''. Może to byłby dobry pomysł. Nauczyłby mnie panowania nad żywiołami, i bym mieszkała z fajnym facetem^^.
- Tylko ty mnie doceniasz Chase.
- A powinni wszyscy.- Jego uśmiech jest bardzo ciepły, a jego oczy wtapiają się we mnie. Mam dziwne uczucie w brzuchu, ale bardzo mi się to uczucie podoba.
- Dołączę do Heylinu.

Widzę, że nikt nie komentuje i nawet nie wiem czy ktoś to czyta lub wchodzi na bloga, ale ja nadal będę pisać. Mam wenę i to bardzo wielką. Ten blog to dla mnie rozrywka i zabija nudę^^. Następna notka będzie za tydzień w poniedziałek. 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Mogłam wziąć okulary przeciwsłoneczne.

Lecimy tak trzy godziny i chyba zaraz zwariuje! Widoków nie ma bo lecimy w chmurach, bomba. Niech ktoś zakończy tą nudę bo ja się zaraz potne, no.A może zeskoczę z Doja i będę mieć ubaw? Nie, nie chce być naleśnikiem.
- Zobaczcie, wiedze wieże Eiffla!- Wykrzyczał Omi. Wydawało mi się, że jest większa. Zaraz, zaraz coś widzę. To Shen coś tam!
- Widzę waszą zabaweczkę!- Krzyknęłam i szybko zeskoczyłam z Doja. A jednak nie zostanę naleśnikiem^^. Azulea nie patrz w dół, nie patrz w dół i weź tą rzecz. Kurna, co to za światło? Oślepłam! Mogłam wziąć okulary przeciwsłoneczne.
- Chase Young!- Isłyszałam jak Omi wykrzykuje. Jaki Chase? Czy to on trzyma też tą rzecz? Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam uśmiechniętego łobuzersko chłopaka. Ma piękne, długie, gęste, czarne włosy i piękne złote oczy. Jaki on boski. Co ja wygaduje do cholery? No... To co jest prawą. Czuje od niego tajemniczość, a jego złote oczy mówią same za siebie.
- Wyzywam cię na pojedynek mistrzów Azuleo.- Powiedział to tak miło, a moje imię tak słodko. Azulea opanuj się!
- Skąd znasz moje imię?- Niewiarygodne, że zna moje imię. Ale jak? Coraz bardziej mi się podoba.
- Twoje oczy mi powiedziały.- Jakie to słodkie. Kurcze, moje serce bije szybciej, niedobrze.
- Przyjmuje wyzwanie. Na jakich warunkach?
- Kto pierwszy dobiegnie do tego maleństwa, wygra.
- Okey, ale bez tych zabaweczek.
- Podoba mi się twoja bojowość- Znowu mi gorąco, cholera. Zaraz, zaraz czy on ze mną flirtuje? Nie znam się na takich rzeczach.
- Pojedynek mistrzów! Gong Gi Tan Pai- Krzykneliśmy razem i otoczenie się zmieniło. Ale magicznie. Przede mną wytworzyła się trasa, a na mecie jest ta zabaweczka. Chyba nie będzie tak trudna. Szybko ruszyłam przed siebie. Kurcze Chase jest bardzo szybki. Musze go jakoś zatrzymać, ale jak? Wiem! Wzięłam do góry ręce i przed nim pojawiła się ściana ziemi. Ale farciarz, ominął to. Szybko biegłam dalej i coś mnie złapało za nogę. Co to jest do cholery? ZOMBIE! Odwalcie się ode mnie wy trupy! No nie, Chase doszedł do mety. Po paru chwilach wszystko wróciło do normy, Ja oczywiście siedzę na dupie i to na ziemi. Ale boli. Zobaczyła przed sobą rękę, wzięłam do góry oczy i właścicielem tej ręki jest Chase^^. Jaki on kochany. Wziełam jego ręke i wstałam na równe nogi. Uśmiecha się tak ciepło, że asz mi gorąco. Ooł, idzie cytrynka i to zła.
- Azulea, jak mogłaś przegrać tak łatwy pojedynek!- Co mnie się czepiasz? Jestem nowicjuszką i mam prawo przegrać. Ale mnie wkurzył. Próbuje nie wybuchnąć.
- Przepraszam.- Udaję smutną, ale w ciele gotuje się ze złości.
- Przeprosiny nic nie dadzą. Lepiej nie bierz udziału w poszukiwania Shen Gong Wu.- To akurat zabolało i to bardzo. Uważacie, że jestem beznadziejna?! To wam pokarze!
- Nie przejmuj się nimi. Dla mnie jesteś dobrą wojowniczką.- Zobaczyłam jak Chase się tak ciepło uśmiecha, że znowu mi gorąco. Cholera, nienawidzę takich uczuć.
- Serio?
- Pewnie. Drzemie w tobie poteżna moc. Czuje ją. Nie myślałaś o odejściu od nich?
- Nie. Do teraz! Traktują mnie jak osła!
- A taka nie powinno być. Jesteś silna w duchu i to widać. Podsłuchaj ich rozmowy i przekonaj się co o tobie myślą.
- Tak zrobie, ale czemu mi pomagasz?
- Bo potrzebujesz kogoś kto cię docenia.
- Dziękuje ci.- Przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. On jest bardzo miły dla mnie. Wezmę jego słowa do serca i pobawię się w szpiega. Szybko pobiegłam do Doja i ruszyliśmy. Chase dodaje mi otuchy i dziwnie się przy nim czuje, jakby zauroczenie.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Czy każdy starzec medytuje?

Lecimy tak już dwie godziny i mi się nudzi. Nie wiem co robić. Niech ktoś coś powie bo zaraz zwarjuje.
- Hej Azuleo!- Przywitał się Omi siadając koło mnie
- Hej Omi! Ile jeszcze będzie trwać podróż?
- Już jesteśmy, zobacz!- Obrócił moją głowę i zobaczyłam wielki i piękny klasztor. Ale i tak widziałam ładniejsze rzeczy^^. Zsiedliśmy z Doja i rozglądam się po tym miejscu. Jest bardzo ładny.
- Choć Azulea! Przedstawie cię Mistrzowi Fungowi!- Rai złapał mnie za rękę i ciągnie mnie do ich mistrza. Wnętrze też jest ładne. Szybko stanęliśmy koło pokoju chyba tego mistrza.
- Nie martw się Azuleo, Mistrz Fung jest bardzo miły- Oznajmił mi Dojo
- Trzymam za słowo.- Weszłam do jego pokoju w raz z Dojo i Raiem. Fung siedział na podłodze i medytował. Jak każdy stary człowiek tylko to robi, ja pierdziele. Nie mają czegoś innego do roboty tylko to?
- Widzę, że przyprowadziliście smoka czterech żywiołów- Dobry jest. Wie kim jestem, to już coś.
- Yyy... Tak, jestem Azulea- Ukłoniłam się przed nim i on tak samo. Z wyglądu wygląda bardzo miło.
- To wielki zaszczyt cię spotkać Azuleo. Smok żywiołów jest tylko jeden, więc jesteś nieśmiertelna.- O ja cię kręce, ja nieśmiertelna O_o ?
- Mistrzu, czy Azulea może być adeptką?- Spytał Rai z nadzieją w głosie. Jakie to słodkie, chcą żebym została. No on chce, z tamtymi to jak nie wiem.
- Oczywiście Raimundo, pokarz Azulei pokój i idzcie na trening.- Już trening? Czy mu odbiło na starość?
- Dobrze mistrzu.- Rai znowu złapał mnie za ręke i pociągnoł mnie i poszliśmy do pokoi. Pierwsza myśl. Mam spać na podłodze O_o ? Eh... no dobra, lepiej tu niż pod mostem.
- Prosze oto ubiór adepta Xiaolin, przebierz się i choć na podwórko.- Oznajmił mi Rai.
- Jasne.- Jak zniknoł mi z oczu, szybko się przebrałam i powoli sobie ide oglądając wszystko. Ładne obrazy. Ide cały czas prosto i napotykam kuchnie, Ja pieprze jaka wielka. Dobra koniec zwiedzania ide na dwór. Już wiem gdzie iść bo Dojo krzyczy tak głośno, że by go można usłyszeć asz z Niemiec.
- Dzieciaki! Nowe Shen Gong Wu!- Shen co? Co to jest kurna?
- Jakie Dojo?- Spytał Clay. Nikt mi nie powie co to jest, nie?
- To krypta mocy. Ten kto ją urzywa może schwytać przeciwnika w sześcianie i pozbawić go mocy. Bardzo przydatne Wu.
- To na co czekamy? Lecimy!- Wykrzyczał Rai i Dojo powiększył się. Szybko wskoczyłam na niego i lecimy do Francji. Super, kolejne godziny nudy T^T.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Nie wiecie, że w ludzi, robotami się nie rzuca ?

Dzisiejszy dzień jest dość pochmurny. Chyba kropi. Oczywiście uwielbiam taką pogodę, ale że moi głupi rodzice kazali mi się wynosić z domu to nawet pogoda nie poprawi mi humoru. Jak mogli mnie wywalić z domu? Swoją jedyną córkę? Rozumiem że są źli na mnie, ale tego bym się nie spodziewała. Czy to moja wina, że wysadziłam klasę do chemii i prawie dom? No może troszeczkę, ale nie powinni mnie wywalać. Eh, dupki. I gdzie mam się zalęgnąć? Dobre pytanie.
- Jack Spicer! Szykuj się na poniżającą porażkę!- Kto tak krzyczy?
- Ah tak? Jackboty na nich!- Następny koleś, który wali ryjem. Musze zobaczyć co się tam dzieje. Tylko po cichutku by mnie nie zobaczyli. Szybko podeszłam do krzaków i prawie bym dostała robotem prosto w łep. Tolerancji nie mają. Jeszcze raz uchyliłam głowę i zobaczyłam 5 osób. Japonkę, żółtogłowego, kowboja, Brazylijczyka i chłopaka z makijażem, który lata... na helikopterze O_o Chyba jakiś maniak z niego. No dobra czas wyjść i dokopać im za to, że prawie odrąbali mi łep.
- Przepraszam bardzo, ale czy nie wiecie, że w ludzi, robotami się nie rzuca?- Wzięłam ręce na biodra i spojrzałam w nich mrożąc ich wzrokiem.
- Przepraszamy- Wykrzyczała cytrynka.
- Zobaczcie ona ma Wu na ręce!- Odparła japonka pokazując palcem na moją ręke. Co oni chcą od mojej branzoletki? Zwyczajna jak wszystkie. Poczułam jak ktoś łapie mnie z bluzke. To jest ten klaun czerwonowłosy.
- To Shen Gong Wu jest moje i ta piękna dziewczyna też- Ale ma głupi uśmiech i zaraz, ja jego? Chyba go porąbało!
- Zostaw mnie ty robalu!- Podniosłam ręce do góry i... zdmuchnęłam go?O_o Szybko upadłam na ziemie. Moja biedna kość ogonowa.
- O rany, to smok czterech żywiołów!- Wykrzyczał jakaś jaszczurka i przykleiła mi się do twarzy. A myślałam że gady mają lepką skórę, a tu nowość.
- Jesteś tego pewien kowboju?- Spytał blondyn poprawiając kapelusz. Halo! Ja tu nadal siedze i wszystko słysze.
- Oczywiście. Nie widziałeś jak Jacka wystrzeliła?
- Yyy... Okey, ja nic nie rozumiem- Odparłam wreszcie. Jaszczurka odkleiła się od mojej twarzy, a brazylijczyk pomógł mi wstać.
- Jestem Omi, to Kimiko, Raimundo i Clay oraz Dojo.- Przedstawił wszystkich cytrynka.
- A ja Azulea- Powiedziałam otrzepując się z kurzu.
- Może byś chciała dołączyć do nas jako adept w klasztorze xiaolin? Byś się nauczyła kontrolować twoją moc.- Odparł Rai. I teraz burza mózgów. Zostać tutaj gdzie moi rodzice wywalili mnie jak psa, czy iść tam gdzie mnie chcą? Mam dylemat.
- Chętnie z wami polecę- Wszyscy byli zadowoleni. Dojo powiększył się i czwórka mnichów usiadła na nim, a jak nadal nie wiem o co chodzi. To, to jest smok?!O_o I mam na nim usiąść?
- Nie bój się, wskakuj- Powiedział Rai podając mi rękę. Widzę w jego oczach blask satysfakcji i podniecenie. Nie myśląc długo wzięłam jego rękę i usiadłam na Dojo i lecimy do Tybetu.

Witajcie!

Witajcie na moim blogu, w którym będę opowiadać o losach 16-letniej Azulei w Heylinie.
Sama będę wymyślać opowiadania ale będą tam bohaterowie ''Xiaolin pojedynek mistrzów''.
Jeszcze dziś będzie pierwsza notka :)