niedziela, 21 września 2014

Lao Mang Long.

Minął tydzień odkąd widziałam Jack'a i wojowników xiaolin. Chase przez ten cały czas uczył mnie nowych ruchów i magii żywiołów. Idę sobie właśnie na obiad. Chyba zrobię sobie pomidorówkę. O tak, długo jej nie jadłam. Aż mi ślinka cieknie. O Chase już jest. Chyba je to samo co zawsze. Że mu jeszcze nie zbrzydła ta zupa. Rany pomidorówka! Czy on czyta mi w myślach czy co? Bynajmniej nie muszę robić.
- Chase, to ty zrobiłeś zupę?- Muszę wiedzieć czy to on zrobił. Jeżeli Wuya, to nawet tego nie tknę.
- Oczywiście, wiedziałem, że będziesz chciała.- Ale jak?
- Naprawdę, a skąd?
- Twoje oczy mi powiedziały rano.
- Widocznie moje oczy były już rano głodne. A ty? Cały czas jesz tą twoją zupę, nie zbrzydła się jeszcze?
- Nawet gdybym chciał, nie zbrzydnie mi.
- A to dlaczego?
- Dowiesz cię w swoim czasie Azuleo.- Wstał i poszedł w kierunku sali tronowej. On coś przede mną ukrywa i się dowiem co. Na początek trzeba wiedzieć co to za zupa. Ale, nie wiem jak?
- Chcesz wiedzieć co Chase ukrywa?- A Wuya jak zwykle podsłuchuje.
- A co cię to pochodzi?!
- Mogę ci pomóc. Mogę ci pokazać gdzie trzyma te zupy.- Ona coś kombinuję.
- A czemu chcesz mi pomóc?
- Bo jestem ciekawa twojej reakcji.- Jej szyderczy uśmiech mówi, że to co ukrywa Chase jest straszne.
- Dobra, co chcesz w zamian?
- Ja? Nic. Chce tylko wiedzieć jaki ci to wszystko wytłumaczy.
- Bez żadnego haczyka?
- Bez.
- No dobrze, to powiedz gdzie mam iść. I mam nadzieje, że to nie jest żaden podstęp!
- To nie jest podstęp. Idź do podziemi pałacu. Znajdziesz tam wrota, a za nimi to czego szukasz.
- Nie wierze, że to mówię, ale...dzięki.- Szybko pobiegłam do podziemi pałacu i już z oddali widzę wrota o których mówiła Wuya. Ale jednego nie rozumiem, co jest w tym tak strasznego, że chce zobaczyć moją reakcje? To tylko zupa, nic więcej. Co może być w niej strasznego? Cholera, potrzebny jest klucz. Pomyślał o zabezpieczeniach.
- No dobra, gdzie to jest? Przecież musi być tu zapasowy klucz.
- Mówisz o tym kluczu?
- Tak, dzięki.
- Proszę- O matko!
- Chase!- Szybko odwróciłam się i oparłam się o wrota. Chase nie wygląda jakby był zły, to chyba dobrze.
- Co ty tutaj robisz?
- Ja? Nic...tylko...zwiedzam.
- Zwiedzasz? A po co ci był klucz?
- Yyy... Chciałam zobaczyć jak wygląda klucz do tego.
- Azuleo, nie kłam.- Podszedł do mnie bliżej. Dzieli nas kilka centymetrów. Coraz bardziej mi gorąco, a cerce chce wylecieć z klatki.
- No dobra! Chciałam wiedzieć co to za zupa.
- A skąd wiedziałaś gdzie szukać?
- Wuya mi powiedziała. Chciała zobaczyć moją reakcje, gdy się dowiem co to jest.
- Jak mówiłem, dowiesz się w swoim czasie, a teraz idź na górę i nie chcę cię tu widzieć.
- Dobra.- I tak dowiem się co to jest, choćby nie wiem co. Szybko przedostałam się na górę. Wzięłam książkę i usiadłam na tronie Chase'a. Nawet nie mogę się skupić na czytaniu. Cały czas zastanawia mnie ta zupa. Dlaczego on tak ją szczelnie przechowuje? Nic nie rozumiem.
- I co? Dowiedziałaś się wszystkiego?- Co cię to interesuję?!
- Nie, nie dowiedziałam się bo mnie przyłapał na dolę.- Nie rozumiem po co chcę żebym się dowiedziała o tajemnicy Chase'a.
- Mogłam się domyślić, że będzie na dolę. Zaczekaj tutaj. Zaraz ci coś dam.
- Co niby?
- Zupkę Chase'a.- Uśmiechnęła się i wyszła z sali. Ona ma jakiś plan. Widać to po niej. Wuya nigdy mi nie pomagałam, a teraz za wszelką cenę chcę bym zdobyła zupę Chase'a. Nie rozumiem jej do końca i nie podoba mi się to. Po 5 minutach przyszła z czymś w ręce. Chyba to ta zupa.
- Proszę.- Podała mi to do ręki wygląda dość dziwnie. Na opakowaniu chyba widnieje smok.
- Jak to zdobyłaś?
- Mam swoje sposoby. Mam nadzieje, że dowiesz się wszystkiego.- Wstała i poszłam do kuchni. Zupkę postawiłam na stolę i usiadłam. Wygląda podejrzanie. Nie wiem czy otworzyć, czy nie. Ale o co mam się bać? Chase pije ją codziennie i nic mu nie jest, więc czemu mi ma się coś stać.
- Azulea co robisz?- Czy on zawsze musi się tak skradać?
- Ja? Nic.- Odwróciłam się do niego chowając zupkę za sobą. Mam nadzieje, że jej nie zauważył.
- A co masz za plecami- Szlak, zauważył.
- Nic.
- Tak? To odsuń się.
- Nie.
- A jednak coś przede mną ukrywasz.
- Nie! Nic nie ukrywam!
- Doprawdy? Zaraz zobaczę.- Chase, proszę nie podchodź do mnie. Zaraz wpadnę i da na pożarcie kotom.
- Chase, nie podchodź do mnie, proszę!
- Boisz się czegoś?- Chciałam coś powiedzieć, ale Chase objął mnie całą i postawił mnie trochę dalej od stołu. On mnie zabiję, ale pierwsza będzie Wuya.
- Skąd to masz!- Pomachał przede mną zupą. Jest bardzo zły. Gdyby umiał zabijać wzrokiem, bym już nie żyła.
- Wuya skądś to wzięła i mi dała.- Przeraża mnie. Jeszcze takiego wkurzonego go nie widziałam.
- Widocznie Wuya ukradła mi to! Co chciałaś z tym zrobić!?
- Tylko dowiedzieć się co to, i tyle.
- Idź do siebie, zaraz porozmawiamy. Mam do Wuyi jedną sprawę.- Widać, że też jest wściekły na Wuye. Lepiej go wysłucham bym nie miała gorzej. Szybko pobiegłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Spróbuję wysłuchać ich rozmowy.
- Wuya!
- Chase, coś się stało?
- Jakbyś nie wiedziała!
- Bo nie wiem, ale możesz mi powiedzieć.
- Jak mogłaś zakraść się do mnie i dać Azulei Lao Mang Long?!
- A oto ci chodzi. Chciała wiedzieć coś o Lao Mang Long to dałam jej.
- Widzę, że odwala ci z zazdrości!- Chase jest naprawdę wkurzony. Było słychać wielki huk z pokoju Wuyi. Chyba nią rzucił. Aż się boję co ze mną zrobi. O kurde puka. No cóż czas szykować się na śmierć.
- Witaj.- Rany, jest dość spokojny. Chyba wyżył się na Wuyi.
- Chase ja nie chciałam tego brać, Ale naprawdę chciałam wiedzieć co to jest.
- Już wszystko wiem Azuleo.
- Naprawdę?
- Tak. To czas abyś dowiedziała się więcej o mnie.
- Zamieniam się w słuch.- Usiadł koło mnie na łóżku i pojrzał na mnie.
- 1500 lat temu byłem dobry. Wraz z Dashi'm i Guan'em walczyliśmy przeciwko złu i Wuyi. Pewnego dnia napotkałem Hannibala Roy fasolkę, który pokazał mi projekcje Guan'a, który mówi, że mnie kiedyś przewyższy. Wtedy dał mi zupę Lao Mang Long i kazał mi się zastanowić, czy przejdę na stronę Heylin. Zastanawiałem się i postanowiłem, że nie przejdę na stronę zła, ale to co wtedy się wydarzyło zmieniło całe moje życie. Postanowiłem wtedy wypić Lao Mang Long i wszystko zmienić.
- Ale... co cię nakłoniło do wypicia Lao Mang Long? Co się wtedy wydarzyło?
- Nie pamiętam.- Co?
- Jak to nie pamiętasz?
- Było to 1500 lat temu, mam prawo zapomnieć.- Ta jasne, takich rzeczy się nie zapomina.
- No dobrze, dziękuje ci, że mi powiedziałeś i, że nie jesteś na mnie zły.
- Wuya jest do wszystkiego zdolna gdy jest zazdrosna, a ja prędzej czy później bym ci powiedział.- Uśmiechnął się i pocałował mnie lekko w usta. To znaczy, że nie jest już ani trochę zły. To dobra nauczka by Wuyi nigdy nie ufać. Nie wiadomo co tak naprawdę chciała zrobić. Przez to mogłam stracić Chase'a, a tego bym sobie nie wybaczyła.
Okay, kolejny rozdział już dodany i chciałam wam powiedzieć, że teraz każdy może komentować, nie tylko ci którzy mają konto na gmail. Wszyscy. A więc ci którzy nie mogli komentować bo nie mieli konta teraz mogą.:) Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz